Wczesna jesien kojarzy sie z dojrzalymi owocami, z warzywami gotowymi do zbioru .Wprawdzie nie mam zadnego zagonu czy ogrodka, ba, nawet nie mam balkonu,by cokolwiek uprawiac, wiec uszylam sobie dynie, czyli najbardziej jesienne warzywo.
Nie sa pomaranczowe,jak wiekszosc dyn, bo nie pasowalyby do wystroju mojego mieszkania.
Juz ponad trzy tygodnie nic nie uszylam, bo wciaz palec mnie boli.Ale dzis postanowilam w koncu usiasc do maszyny.Wybralam szmatki i nici i zaczelam szyc dynie.
Szlo opornie.Palec sztywny.Nie chcial wspolpracowac.
Palce wyszly z wprawy i mialam ich do dyspozycji tylko 9.
Gdy powstaly pierwsze i moim zdaniem bardzo prymitywne i nieudolne dynie, bylam juz cala happy
.
Gdy powstaly trzy dynie, wiedzialam ze dam rade.
Potem juz bylo z gorki.
Tak wiec ostatecznie powstalo 5 dyn, duzych , wysokich.I juz stoja w wiklinowym koszu.
Pozdrawiam Was weekendowo:)